21 stycznia 2007

CO TO ZNACZY CZCIĆ MARYJĘ W OBRAZIE JASNOGÓRSKIM

Wykład w KIK -u wtorek 2.12.1997 Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych w Katowicach.

CZĘŚĆ I

Obraz
1. Przedmiot obrazu.
A. Obraz jako rzecz
a. Sposób wykonania
B. Treść obrazu
a. Co jest na obrazie i do czego odsyła.
2. Porównanie obrazu A. Modiglianiego i obrazów Matki Bożej.

CZĘŚĆ II

Cześć
1. Wiara Maryi.
2. Pośrednictwo Maryi.
3. Totus Tuus.

PRZYCHODZI MI STANĄĆ przed Państwem w sytuacji szczególnej. Za kilka dni w naszej parafii będziemy przeżywać peregrynacje Obrazu Jasnogórskiego. Maryja w kopii Obrazu Jasnogórskiego nawiedzi nasz Kościół. Szczególność mojej sytuacji polega więc na tym, że mam w tym wykładzie określić, co to znaczy czcić Maryję w Obrazie Jasnogórskim. Mam więc jakby iść przed Maryją z takim wyjaśnieniem. Nie jest to zadanie łatwe i pewnie nie byłbym w stanie sam sobie z nim poradzić. I dlatego potrzebowałem pomocy. Taka pomoc nadeszła od Ojca Świętego w encyklice ”Redemptoris Mater", ze świadectw ludzi opisujących swoje spotkania z Maryją i z tradycji będącej zapisem losów Obrazu Jasnogórskiego.

Plan wykładu został określony tytułem: Co to znaczy czcić Maryję w Obrazie Jasnogórskim.
Pytanie można podzielić na trzy części:
Część 1. Co to znaczy, a więc poszukiwanie znaczenia czy też sensu.
Część 2. Czcić Maryję, czyli dlaczego Maryi należy się cześć.
Część 3. Obraz.


W tym co będę mówił, kolejność będzie odwrotna. Najpierw więc powiem co to jest obraz i co się dzieje, gdy patrzymy na obraz. Potem spróbuję odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego czcimy Maryję?, a następnie podsumowując całość zatrzymam się na znaczeniu czci Maryi w Obrazie Jasnogórskim.
Spotykamy się na początku Adwentu, czyli okresu w którym w sposób szczególny nasza uwaga skupia się na Maryi W liturgii Adwentu rokrocznie znajduje odzwierciedlenie, Jej poprzedzanie przyjścia Chrystusa.


PRZEDMIOTEM NASZEGO ZAINTERESOWANIA JEST OBRAZ. W potocznym sensie używamy tego określenia, gdy chcemy mówić o rzeczy, której tylko pewne cechy widzimy, nie widząc jej samej. I wtedy mówimy o obrazie danej rzeczy. Stąd też widząc obraz czegoś lub kogoś, poszukujemy poprzez porównanie, wspólnych części. To porównanie pozwala nam stwierdzić, czy widziany przez nas obraz posiada jakieś podobieństwo, z tym czego jest obrazem. Znajdziemy się w komfortowej sytuacji wtedy, gdy oprócz widzianego obrazu, możemy widzieć rzeczywistość, która była modelem dla tego, który ją malował. Częściej jednak obcujemy z obrazami, których autorzy dawno już nie żyją, a rzeczywistość, którą widzieli, ma inny kształt. W takiej sytuacji nie jesteśmy w stanie dokonać porównania pomiędzy obrazem, a tym co widział tworzący ten obraz. Wówczas pozostaje nam widziany obraz jako materialna rzecz.
Zwolnieni jakby, z konieczności poszukiwania podobieństw pomiędzy obrazem a rzeczywistością, możemy właśnie teraz, doświadczyć tego czym jest obraz. Obraz, używając pewnego skrótu, jest czymś złożonym z dwóch jakby części: materialnej i niematerialnej. Materia w tym przypadku to fakt istnienia obrazu w takiej a nie innej postaci np. namalowanego płótna, deski czy kartki papieru. Niematerialna część obrazu to będzie to wszystko co wypływa ze spotkania z materialnym obrazem np. uczucia rodzące się pod wpływem oglądanego obrazu. W tej części niematerialnej mieścić się będzie również to na co wskazuje obraz to znaczy, co poprzez ten obraz widzimy.
Przykład. Portrety, które Państwo widzicie to płótna włoskiego malarza Amadeo Modiglianiego. Większość prac, które zrobił to właśnie portrety. Zmarł w 1920 roku i nawet gdyby jeszcze żyli ci, którzy mu pozowali to i tak ich wygląd odbiegałby w znaczny sposób od tego, co widać na obrazach. Nie można więc powiedzieć, czy te osoby tak wyglądały. Pozostaje nam portret, który poniekąd zastępuje rzeczywiste osoby. Możemy więc mówić o tych osobach, ale tylko na podstawie oglądanego obrazu.
Zatrzymamy się teraz na materialnym fakcie istnienia obrazu. Obserwując dany obraz zastanawiamy się nad sposobem jego powstania czyli w jaki sposób obraz został namalowany. Chodzi tutaj o to czy jest malowany tak, że nie widać śladu pędzla, czy też przeciwnie, użyte narzędzie zostawiło ślad. Czy użyte kolory są czyste i nasycone, czy też nie. Czy powierzchnie na obrazie są gładkie czy też posiadają fakturę. itp. Pewnie też ważne jest czy obraz przez nas widziany jest namalowany na płótnie czy na desce czy na papierze. To wszystko jednak nie może przesłaniać tego na co wskazuje obraz czyli co widzimy na obrazie.
Chodziłoby więc teraz o treść obrazu. Co jest treścią obrazu? Treścią obrazu jest to, co na tym obrazie możemy zobaczyć. Podkreślenia wymaga słowo: ”na". Do treści obrazu dołącza się jeszcze to, na co wskazuje obraz czyli do jakiej rzeczywistości nas odsyła. To uproszczone wyjaśnienie czym jest treść obrazu, musi na razie nam wystarczyć.

Spróbujmy teraz dokonać podsumowania tego co powiedziano na temat obrazu. Dokonamy tego poprzez porównanie obrazów malowanych przez Modiglianiego, z obrazami różnych twórców , a przedstawiających Matkę Bożą. Porównanie takie może wydawać się karkołomne z wielu względów. Po pierwsze dlatego, że Modigliani malował swoje płótna na początku naszego wieku, natomiast obrazy Matki Bożej pochodzą z początków pierwszego tysiąclecia. Obrazy Modiglianiego nie wiszą w kościołach, tamte zaś są obiektem kultu. Trzeba jednak pamiętać, w jakim celu chcemy dokonać takiego porównania. Chcemy bowiem dowiedzieć się, w czym tkwi różnica między tymi obrazami.
Patrząc na portret dziewczynki malowany przez Modiglianiego, nie możemy nie dostrzec, chociażby takich rzeczy jak: kolor włosów, ich ułożenie, to czy jest to postać wdziana w całości, czy powierzchnie na obrazie są gładkie, jak jest ubrana itp. Dostrzeżemy pewnie zbyt duże oczy, wydłużony nos, zbyt wąskie ramiona i na wpół otwarte usta. Przy dokładniejszej analizie zauważymy ciemne linie otaczające duże powierzchnie koloru. Wszystkie te elementy budują, jak już wspomniano, treść obrazu. Pozostaje jeszcze określenie, tego do czego odnosi nas ten obraz. Matka, która straciła swoją dziesięcioletnią córkę, a której podobieństwo jakoś odnajduje w tym obrazie, będzie pod jego wpływem odszukiwać w swojej pamięci chwile szczególnie dla niej ważne. Innych odnosi ten obraz do tych rejonów pamięci, w których podobne twarze się znajdują. Można więc powiedzieć, że we wszystkich przypadkach obraz ten odnosi nas do jakiejś określonej rzeczywistości.
Taką samą analizę możemy przeprowadzić oglądając obrazy Matki Bożej. Różnica polegać będzie na tym, do czego odnoszą nas te przedstawienia. Obrazy uznawane za święte odnoszą nas do przestrzeni nadprzyrodzonej. Na zasadzie podobieństwa można powiedzieć, że obrazy nie święte odnoszą nas do przestrzeni przyrodzonej.
Starszy człowiek pisze: (...) Gdy wpatrywałam się w tę piękną twarz, wydawało mi się, że Maryja uśmiecha się do mnie i mówi: ”miej zawsze serce dobre i wierne”(...) i jeszcze młoda kobieta, która jak sądzi zmarnowała życie: (...) Wtedy tłum nie był ani większy, ani mniejszy niż zwykle, nie podeszłam bliżej, bo przecież nie będę się przez nich przepychać (...) uklękłam na chwilę w drzwiach do kaplicy. I tam, w tym dość odległym miejscu, z ciemnego obrazu, oczyma prawie stamtąd niedostrzegalnymi, Ona na mnie spojrzała.. To było niesamowite, wyrzut i bezbrzeżny żal, szło o te zmarnowane tak blisko Niej lata Było mi tak, jakbym w ostatniej chwili, gdzieś na zawsze odjeżdżając, dostrzegła nagle zaniedbaną przeze mnie Matkę i jakby już niczego nie można było naprawić (...) Poczucie utraty, zaprzepaszczonej szansy, podeptanych łask. Tak wtedy czułam i płakałam, tak samo jak te wszystkie kobiety koło mnie i ten mój płacz był dla mnie zaskoczeniem (...) i spojrzenie dziecka: (...) Gdy zacząłem chodzić do kościoła jeszcze jako dziecko, to interesowała mnie tylko Matka Boska, która w obrazie wysoko zawieszonym była czymś bardzo ciekawym. Smutna jej postać, z drobną twarzyczką zawsze urzekała mnie swoją osobą (...) i na koniec fragment szesnastowiecznego tekstu: (...) Gdy przeto to jeden z dwóch Rusinów, imieniem Lew, wiary i religii tychże a mianowicie Rusinów - a był on jednym z carskich żołnierzy, od dni swojej młodości pełniąc różne rodzaje służb i obowiązków, miły cesarzowi Konstantynowi w żarliwości serca zapłonął ogromną miłością i zapragnął tę tablicę wybłagać dla siebie u wspomnianego cesarza Konstantyna, zamiast wielkich wynagrodzeń zanosząc doń prośby z największą gorliwością i w różny sposób, nawet obficie łzy lejąc, które płynęły z jego wewnętrznego uczucia (...)
Tym co łączy te relacje, jest wydarzenie otwarcia się przed tymi ludźmi, przestrzeni do tej pory nie znanej. Wydarzenie to musi być w istocie czymś wyjątkowym skoro wywołuje takie niecodzienne reakcje. Ojciec Benoit Standaert, benedyktyn, profesor biblistyki w rzymskim kolegium monastycznym San Anselmo, tak pisze we wstępie swoich rozważań o ikonie Trójcy Rublowa: ”Ikona jest oknem, które otwiera się na Boga. Jest jak witraż, w którym możemy podziwiać słońce bez zagrożenia dla oka. W tradycji bizantyjskiej ikona jest sztuką świętą, ponieważ tworzy przestrzeń, w której można spotkać się z Bogiem. W tym sensie ikona jest jakby sakramentem. Ten, kto, odcinając się od świata przez post i modlitwę, maluje ikonę, oddaje to, co można pojąć ze wspaniałości Boga. Dokonuje się nowe stworzenie. Zbliżyć się do ikony i przyjąć z niej właściwe jej przesłanie może jedynie ten, kto urzeczywistnia ów nowy klimat duchowy, który był jej właściwy od samego początku. To, co zostało wykonane wśród wyrzeczeń, w milczeniu i modlitwie, zostanie dobrze zrozumiane tylko w takiej samej atmosferze”.

To środek naszych rozważań. Dowiadujemy się bowiem jaka jest dyspozycja wewnętrzna tego, który maluje święty obraz oraz tego, który ten obraz ogląda. Czy jest możliwe dowiedzieć się, co dzieje się w sercu twórcy? Zadanie może i trudne, ale nie niemożliwe. Posłuchajmy: ”Kiedy znalazłem się w Krakowie na Dębnikach, wszedłem w krąg 'Żywego Różańca' w parafii salezjańskiej, co było związane ze szczególnym nabożeństwem do Maryi Wspomożycielki Wiernych. Na Dębnikach w okresie, w którym krystalizowała się sprawa mojego powołania kapłańskiego, a także pod wpływem osoby Jana Tyranowskiego, mój sposób pojmowania nabożeństwa do Matki Bożej uległ pewnej przebudowie. O ile dawniej byłem przekonany, że Maryja prowadzi nas do Chrystusa, to w tym okresie zacząłem rozumieć, że również i Chrystus prowadzi nas do swojej Matki. Był taki moment, kiedy nawet poniekąd zakwestionowałem swoją pobożność maryjną uważając, ze posiada ona w sposób przesadny pierwszeństwo przed nabożeństwem do samego Chrystusa. Muszę przyznać, że wówczas z pomocą przyszła mi książeczka św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, nosząca tytuł: 'Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny'. W książeczce tej znalazłem poniekąd gotową odpowiedź na moje pytania. Tak, Maryja nas przybliża do Chrystusa, prowadzi nas do Niego, ale pod warunkiem, że przeżyjemy Jej tajemnicę w Chrystusie. (...) Autor jest teologiem wielkiej klasy. Jego myśl mariologiczna zakorzeniona jest w tajemnicy trynitarnej oraz prawdzie o Wcieleniu Słowa Bożego. Zrozumiałem wówczas, dlaczego Kościół trzy razy w ciągu dnia odmawia ”Anioł Pański", zrozumiałem też, jak bardzo kluczowe są słowa tej modlitwy: ”Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego...Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego... A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas...”Istotnie słowa kluczowe! Wyrażają one zasadniczą treść największego wydarzenia jakie dokonało się w dziejach ludzkości.”
Człowiekiem, którego zwierzenia tutaj zostały przytoczone jest Ojciec Święty Jan Paweł II. Oczywiście, że nie jest malarzem tzn. nie maluje obrazów. Nie mniej jednak jest twórcą, a obraz, który nas interesuje nosi tytuł: ”Redemptoris mater” czyli Matka Odkupiciela.

JESTEŚMY JUŻ W DRUGIEJ CZĘŚCI WYKŁADU. Powiemy w niej o dwóch rzeczach: o wierze i pośrednictwie Maryi. Syntezą nauki Kościoła na temat Matki Chrystusa jest następujące stwierdzenie: Kościół kroczy śladami wędrówki odbytej przez Maryję Dziewicę, która szła naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymywała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża. Kościół czci Maryję jako Matkę najmilszą i jako wzór wiary, nadziei i miłości. Maryja zakończyła swoją pielgrzymkę przez wiarę w momencie przekroczenia progu pomiędzy wiarą a widzeniem ”twarzą w twarz". Doznaje u boku Syna uwielbienia w niebie. Jeżeli Jej wyjątkowa ”pielgrzymka wiary” staje się wciąż punktem odniesienia dla Kościoła, dla osób i wspólnot, to dzieje się tak nie tylko dlatego, że chodzi o Jej dzieje, o Jej szczególną drogę wiary i najlepszą cząstkę w tajemnicy zbawienia, lecz również o dzieje całego Ludu Bożego, o wszystkich, którzy uczestniczą w tej samej pielgrzymce wiary. Tylko w tajemnicy Chrystusa wyjaśnia się Jej własna tajemnica.
Maryja zostaje wprowadzona w tajemnicę Chrystusa przez szczególne wydarzenie. Przez zwiastowanie anielskie. Anioł nie nazywa Maryi Jej własnym imieniem ”Miriam”, lecz nowym imieniem ”łaski pełna”. Nowe imię jakie otrzymuje bierze się stąd, że w duszy tej ”Córy Syjonu” odsłonił się niejako cały majestat łaski, tej łaski, jaką ”Ojciec obdarzył nas w Umiłowanym”. Chodzi tutaj o szczególne błogosławieństwo pośród wszelkich ”błogosławieństw duchowych w Chrystusie”.
Bóg wybrał Maryję. Jeśli odwieczne wybranie w Chrystusie i przeznaczenie do godności synów odnosi się do wszystkich ludzi - to wybranie Maryi jest całkowicie wyjątkowe i jedyne. Stąd też Jej jedyne i wyjątkowe miejsce w tajemnicy Chrystusa. Wybranie to jest potężniejsze od wszelkich doświadczeń zła i grzechu, od całej owej ”nieprzyjaźni” wspomnianej w Księdze Rodzaju, w protoewangelii, a którą naznaczone są ziemskie dzieje człowieka. Maryja pozostaje w tych dziejach znakiem niezawodnej nadziei.
Maryja stała się rzeczywiście obecna w tajemnicy Chrystusa przez to, że uwierzyła. Wiara Maryi, którą głosi Elżbieta przy nawiedzeniu, wskazuje jak Dziewica nazaretańska odpowiedziała na ten dar. Pokorna służebnica Pańska zdaje się na takie znaczenie słów zwiastowania, jakie nada im Ten od kogo słowa te pochodzą, jakie nada im Bóg. W codziennym życiu przyjmujemy słowa razem z ich znaczeniem. Gdy więc ktoś pyta mnie: Czy możesz mi podać chleb? to jednocześnie z tymi słowami przyjmuję również ich znaczenie. Podaję więc chleb o który prosi pytający. Zgadzam się więc na takie samo znaczenie słowa ”chleb” jakie nadaje mu pytający. Gdyby było inaczej, gdybym słowu chleb nadawał inne znaczenie, w odpowiedzi dałbym mu na przykład kamień. Maryja, która słyszy słowa zwiastowania, nie wie jakie mają one znaczenie. Wysłuchuje więc słowa, które mówi do Niej Bóg, przyjmuje je, chociaż nie wie, jakie jest ich znaczenie. Znaczenie tych słów określi Bóg. W ten sposób dała wyraz ”posłuszeństwu wiary”.
Maryja na tej samej drodze posłuszeństwa wiary usłyszy jeszcze inne słowa, przede wszystkim od Symeona. Matka Jezusa od chwili zwiastowania nosi w sobie całkowitą nowość wiary: początek Nowego Przymierza. Jest to początek Ewangelii, czyli dobrej, radosnej nowiny. Jest Ona pierwszą z tych ”prostaczków”, o których kiedyś Jezus powie :”Ojcze ... zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”.
Od momentu zwiastowania rozpoczyna się też swoisty trud serca jaki związany jest z ”ciemną nocą wiary” (św. Jan od Krzyża) jakby z zasłoną poprzez którą wypada zbliżyć się do Niewidzialnego i obcować z tajemnicą. Tylko Ojciec zna Syna, Maryja z tą prawdą swego Syna obcuje tylko w wierze i przez wiarę. Okazuje pełną uległość rozumu i woli wobec Tego, którego drogi są niezbadane. Maryja, w której począł się Jezus, która Go rodzi i karmi swoją piersią jest tą, którą błogosławi kobieta z tłumu. Poprzez to macierzyństwo Jezus, Syn Najwyższego, jest prawdziwym Synem człowieczym Jest ”ciałem", jak każdy człowiek: jest ”Słowem, które stało się ciałem". JEST TO CIAŁO I KREW MARYI.
W wydarzeniu z Kany Galilejskiej ujawnia się nowe macierzyństwo Matki Jezusa. Przejawia się ono nie tylko wedle ciała, lecz również wedle Ducha. Przejawia się w trosce Maryi o ludzi, w wychodzeniu im na przeciw w ich potrzebach i niedostatkach. Maryja staje pomiędzy swym Synem a ludźmi w sytuacji ich braków, niedostatków i cierpień. Staje ”pomiędzy” czyli pośredniczy. Nie jak obca, ale jak Matka świadoma, że jako Matka może - lub nawet więcej :”ma prawo”- powiedzieć Synowi o potrzebach ludzi. Jej pośrednictwo ma więc charakter wstawienniczy.
Matka Chrystusa stając wobec ludzi, ukazuje te wymagania jakie winny być spełnione, aby mogła się objawić zbawcza moc Mesjasza. Ci, którzy przyjmują wiarą tajemnicę Chrystusa, nie tylko garną się z czcią i ufnością do Maryi jako Matki, ale zarazem szukają w Jej wierze oparcia dla swojej wiary. Bogurodzica Dziewica jest stale obecna w pielgrzymowaniu wiary Ludu Bożego do światła.
W sercu Kościoła nie przestaje rozbrzmiewać hymn Magnificat. W tych słowach jaśnieje płomień tajemnicy Boga, chwała niewypowiedzianej Jego świętości, odwieczna miłość, która w dzieje człowieka wkracza jako nieodwracalny dar. Maryja, całkowicie poddana Bogu i zupełnie zwrócona ku Niemu, u boku swojego Syna jest najdoskonalszą ikoną wolności i wyzwolenia ludzkości i wszechświata.
Kościół jest świadom i naucza, że cały wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi, wywodzi się z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą swoją moc. Nie przeszkadza w żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia ją. Ten zbawczy wpływ jest podtrzymywany przez Ducha Świętego, który jak zacienił Dziewicę Maryję, dając początek Jej Boskiemu macierzyństwu, tak nadal Jej towarzyszy w trosce o braci Jej Boskiego Syna. Ojciec Święty pisze: Należy wszakże przyznać, że przede wszystkim sam Bóg Ojciec Przedwieczny zawierzył Dziewicy nazaretańskiej, oddając Jej swego Syna w tajemnicy Wcielenia.
Tak oto doszliśmy do końca wykładu.
Pozostało nam jeszcze określić: Co to znaczy czcić Maryję?

Totus Tuus, te łacińskie słowa znaczą: Cały Twój.
Totus Tuus, to znaczy wyrzekam się siebie.
Totus Tuus, to znaczy wyrzekam się swojej duszy i swojego ciała i ofiaruje je Maryi
Totus Tuus, to znaczy ofiaruję Ci mój rozum, wyobraźnię i pamięć.
Totus Tuus, to znaczy ofiaruję Ci moją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
To znaczy ofiaruję Ci moje dawne urazy, teraźniejsze kłopoty i troskę o to co przede mną
Totus Tuus, to znaczy ofiaruję Ci wszystko co posiadam materialnego
Totus Tuus, to znaczy ofiaruje Ci wszystkie dobra duchowe
Totus Tuus, to znaczy ofiaruję Ci największy skarb jaki przyjmuję w Eucharystii Twojego Syna, Jezusa, i składam w Twoje Niepokalane Serce
Totus Tuus, to znaczy ofiaruję Ci wszystko i chcę być Twym niewolnikiem.
Totus Tuus, cóż więc nam pozostaje?
Pozostaje nam - NIC.
Pozostaje nam - NIC JAK BÓG.

Wiesław Gdowicz
12-01-1997