21 stycznia 2007

Krzyże na drodze

Wszystko powinno zmierzać ku pierwszoplanowemu celowi Jubileuszu, jakim jest ożywienie wiary i świadectwa chrześcijan. Aby świadectwo było skuteczne, trzeba rozbudzić w każdym wierzącym prawdziwą tęsknotę za świętością, mocne pragnienie nawrócenia i osobistej odnowy w klimacie coraz żarliwszej modlitwy i solidarności z bliźnimi, zwłaszcza z najbardziej potrzebującymi."
Jan Paweł II "Tertio millennio adveniente"

Kiedy droga otwiera się przed nami, trzeba nią iść.
Kiedy dano nam księgę, trzeba ją czytać.
Kiedy mówi do nas przyjaciel, trzeba go słuchać.

Bóg stale wychodzi nam na spotkanie
jako droga, jako księga, jako przyjaciel.

Droga wiodąca do Niego to - natura, całe dzieło stworzenia.
Księga mówiąca o Nim - to Pismo Święte.
Przyjaciel, który nam się zwierza i daje nam swe serce,
to sam Bóg.

Nie znajdziecie Boga sposobem pająka,
który sam z siebie wysnuwa swą przędzę.
Nie znajdziecie Boga sposobem mrówki,
która gromadzi skrzętnie wszystko,
co tylko znajdzie na swej drodze szybko i zachłannie.
Znajdziecie Boga sposobem pszczoły,
która zbiera z kwiatów najlepszy, najsłodszy nektar.
Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry, jak słodki jest Pan (Ps 33,9).
Ks. Mieczysław Bednarz SI

Jurków - miejscowość położona w środku Beskidu Wyspowego, 12 km od Mszany Dolnej, dwadzieścia parę od Limanowej, województwo nowosądeckie. Leży przy ujściu potoku Jurkówka do Łososiny między szczytami Ćwilina, Łopienia i Mogielicy. Najstarsze zapisy o miejscowości pochodzą z roku 1361 (posiadłość magnacka Lubomierskich, Małachowskich i Wodzickich). Parafia powstała w roku 1912 po odłączeniu się od macierzystej parafii Dobra. Obejmuje cztery wioski: Jurków, Wilczyce, Chyszówki i Półrzeczki. W roku 1913 zbudowano kościół pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Według starej tradycji mieli w XV wieku przybyć w te strony pasterze wołoskoruscy, którzy przynieśli ikonę Przemienienia Pańskiego. Legenda wspomina, że pierwotnie obraz znajdował się w kapliczce przy drodze w Jurkowie. W wyniku powodzi obraz został przeniesiony przez wodę i odnaleziony w Dobrej. Parafianie w Dobrej uznali, że taka jest wola Boga i zatrzymali obraz, a do Jurkowa przywieźli kopię.

Początek maja.
Wiosna tutaj później się zaczyna. Brak liści odsłania to, co ukryte w pełni lata. Z pobliskiego jazu dochodzi dźwięczny głos śpiewających dzieci. Przy maleńkiej kapliczce śpiewają Litanię do Najświętszej Maryi Panny. Zasłyszana rozmowa na przystanku: "Wybieracie się jutro na Ćwilin. - A co tam będzie? - Nie słyszeliście, idziemy z krzyżami w pielgrzymce. - Z jakimi krzyżami? - Będziemy po drodze je wkopywać i różaniec odmawiać. To przecież w kościele mówili !? - Jakoś nie słyszałam"
Jutro jest 3 maja, dzisiaj muszę już wyjechać. Nie pójdę z nimi na pielgrzymkę.

Połowa lipca.
Gosia i Kasia Rapacz: "Dowiedziałyśmy się o tej uroczystości od księdza na religii, w kościele też mówili. To było w sobotę, piękna pogoda była wtedy. Spotkaliśmy się wszyscy przy kapliczce, wie Pan tej koło drogi. Było dużo ludzi ze wszystkich wiosek. Na początku szedł ministrant z krzyżem, za nim inni ministranci, księża i my. Krzyże, które mieliśmy wkopywać, nieśli ministranci z poszczególnych wiosek. Wkopywaliśmy krzyż i rozważaliśmy jedną tajemnicę różańca. Śpiewaliśmy "Chwalcie łąki umajone" i "Po górach, dolinach". Na samej górze była Msza Święta.

16 lipca.
Jak to było z tym pęknięciem góry? Kiedy to było?
Jan Rapacz, dziadek Gosi i Kasi: "To było, pamiętam dobrze, tak jakby dziś też 16 lipca. Matki Bożej Szkaplerznej. Odpust był w Dobrej. Słyszałem okropny huk i pamiętam straszną ulewę. Wtedy nie bardzo rozumiałem co się stało Z biegiem lat, jak ludzie opowiadali, można było zrozumieć. To był rok 1936. Widziałem to miejsce. Głęboka szczelina. Jak rzucaliśmy kamienie, nie słychać było, żeby dotykały dna. Na dole otwarło się źródło".
Gospodarz: wracający z pola: "Tam to było cliwo (bojno) chodzić. Pasałem na Ćwilinie owce i gdy schodziło się, trzeba było uważać, by nie powpadały Ludzie mówili, że gajowy z Jurkowa ze swoim bratem tam wtedy byli. To znaczy w ten dzień, gdy góra pękła. Ale oni, gdy wrócili nie chcieli nic mówić."
- Gdzie mieszkają? - "E, oni już dawno pomarli, do końca życia nie powiedzieli nic."

Pod koniec lipca.
Ćwilin jest górą na wodzie. Na samym szczycie są co najmniej trzy źródła. 16 lipca 1936 roku w święto Matki Bożej Szkaplerznej w niedalekiej od tego miejsca wsi Dobra odbywał się odpust w kościele pod takim właśnie wezwaniem. Mieszkańcy Wilczyc i okolicznych wiosek, by dojść do Dobrej przechodzą drogą obok Ćwilina. Około godziny jedenastej, jak mówią pamiętający to wydarzenie, dało się słyszeć ogromny huk. Niektórzy mówią o pęknięciu góry, usunięciu się zbocza czy głębokiej rozpadlinie. Olbrzymia ulewa prawdopodobnie powiększyła zniszczenia. Droga, którą szli do Dobrej pielgrzymi na odpust przestała istnieć, tak, że wracali polami. Ci, którzy byli później oglądać to miejsce, widzieli drzewa do góry korzeniami tkwiące w rozpadlinie. Tyle udało mi się ustalić.

Początek sierpnia.
Jestem umówiony na rozmowę z księdzem proboszczem w Jurkowie.

6 sierpnia święto Przemienienia Pańskiego.
Ksiądz proboszcz Józef Puchała lubi góry, a szczególnie upodobał sobie Ćwilin. Od trzydziestu sześciu lat jest tutaj pasterzem. Góry sprzyjają modlitwie i jakoś przybliżają do Boga. Często przecież wydarzenia zbawcze opisane na kartach Pisma Świętego rozgrywają się na górze. Począwszy od góry Bożych przykazań - Syjon , a skończywszy na górze Kalwarii. Górę Kalwarii zbyt często, jak sądzi ks. Józef, łączymy tylko z cierpieniem. A przecież, to na tej Górze dokonało się największe zwycięstwo. Jezus Chrystus Boską mocą zwyciężył śmierć. Powinniśmy uczyć się czytać nie tylko piękna gór, lecz również mieć na uwadze ową moc, która na Kalwarii się objawiła. Góra Ćwilin jest nie tylko ulubionym miejscem ks. Józefa, tutaj również zapisana jest pamięć ludzi walczących w oddziałach partyzanckich. To oni postawili na szczycie kapliczkę jako znak powierzenia swego życia Bogu. Tu również od pewnego czasu przeżywają radość wspólnej Eucharystii młodzi chłopcy z rekolekcji ministranckich (Jurków jest jednym z czterech w diecezji tarnowskiej, miejsc, w którym odbywają się takie rekolekcje). Nic też dziwnego, że myśl o przygotowaniu do obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 krążyła wokół góry Ćwilin. Początkowo myślano postawić na szczycie krzyż. Dawny krzyż tam stojący został przez przyrodę zniszczony. Lepszym jednak pomysłem okazało się postawienie krzyży na jednej z dróg prowadzących na szczyt. To jakby wielkie paciorki tajemnic radosnych różańca świętego. Każda wioska wykonywała jeden krzyż. Cztery wioski - cztery krzyże. Piąty, oraz planowany ołtarz, już na szczycie, będzie wspólnym dziełem. W ten sposób parafia kładzie jakby wielki różaniec na zboczu góry, od podnóża aż po sam szczyt. Gdyby ten pomysł się przyjął - mówi ks. Józef - to można by święto 3 maja obchodzić w formie pielgrzymki drogą tajemnic radosnych. To dobry czas, początek nabożeństw majowych, uroczystość Matki Bożej Królowej Polski, rocznica Konstytucji 3-go Maja - święto narodowe. Poprzez takie obchody, chcielibyśmy przejść z drugiego do trzeciego tysiąclecia i zostawić pamiątkę przyszłym pokoleniom. Pierwszy etap został już, zrobiony. Postawiono krzyże - naznaczono miejsce. Planujemy w tych miejscach, postawić twardy fundament. Na nim słupy zrobione z kamieni, które każda rodzina w parafii przyniesie. Krzyż będzie jakby znakiem wioski, a każdy kamień rodziny. Jeżeli to nam się uda, byłoby to takie nasze wspólne dzieło duchowe. W przyszłości może skłoni to kogoś do modlitwy i refleksji. Zasadniczą myślą, tego co zaczęliśmy robić, jest upamiętnienie Wielkiego Jubileuszu Roku 2000.

8 sierpnia.
Przesłuchuję taśmę z niedawną rozmową. Nie mogłem przy okazji nie zapytać o wydarzenie sprzed pięćdziesięciu jeden lat. Ksiądz Józef zna również tą historię. Niewiele da się powiedzieć pewnych rzeczy. Mnie jednak najbardziej interesuje milczenie gajowego i jego brata. Ujawniają się nowe szczegóły. Mieli podobno razem iść w tym dniu, to jest 16 lipca 1936 roku, na polowanie. Poszli razem, wrócili osobno. Jeden z nich postawił nawet później kapliczkę. Co prawda nie jest to związane bezpośrednio z tym wydarzeniem, ale ich ojciec złożył przyrzeczenie, że postawi kapliczkę. Przyrzeczenia nie dotrzymał i przekazał je synowi. Ten nie bardzo się kwapił do tego, Po tym jednak, co przeżył w lesie kapliczka stanęła. Stoi do dzisiaj. Dalej nie wiem dlaczego milczeli.

11 sierpnia.
Dzisiaj rozpoczęło, się we wsi Wilczyce triduum modlitewne, które jest przygotowaniem do święta patronalnego tutejszej kaplicy pod wezwaniem św. Maksymiliana Marii Kolbego. Wieczorem, w niewielkiej kaplicy spotykamy się na Eucharystii. Zapowiedź Pana Jezusa o "wydaniu w ręce ludzi" (Mt 17,22-27) wywołuje wśród Apostołów smutek, Nie rozumieli jeszcze zbawczego sensu cierpień i ofiary Jezusa. Druga część Ewangelii to epizod związany ze sprawą płacenia podatku. Tutaj chodzi o podatek świątynny, płacony lewitom. To symbol wiary i religijnej wierności. Staje się to okazją do wyrażenia przez Jezusa szacunku wobec świątyni, która jest domem Ojca oraz wypowiedzi o wolności chrześcijańskiej. W krótkim słowie ks. proboszcz zwraca uwagę na umiejętność zadawania pytań, gdy się czegoś nie wie oraz na powściągliwość, gdy chodzi o dobra materialne. Te dwie myśli zostały połączone z postacią św. Klary, której wspomnienie dzisiaj obchodzimy. Gdy wracam do domu, ciężka wilgotna mgła wypełnia całą kot
linę. Zapada zmrok. Ostatnie krowy schodzą z pastwisk.

12 sierpnia.
Drugi dzień przygotowania. "Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci..." - to wezwanie z dzisiejszej Ewangelii (Mt 18,1-5.10.12-14) będzie nam towarzyszyć w pielgrzymce na górę Ćwilin. Gromadzimy się u podnóża góry. Jest trochę ludzi z wioski, turyści i młodzi ludzie spędzający tutaj wakacje. Oprócz księdza Józefa idzie z nami również ks. Jerzy, salwatorianin, misjonarz z Australii tutaj urodzony i jak mówi proboszcz, pierwszy owoc św. Maksymiliana. Ks. Jerzy będzie odprawiał na szczycie Mszę Świętą. Ale zanim to się stanie, będziemy rozważać pięć tajemnic radosnych różańca. Przy każdym krzyżu krótkie rozważanie i z różańcami w ręku ruszamy w drogę.
Tajemnica pierwsza - "Krzyż ustawiony na ścieżce nadaje tej drodze nowy sens. Sens wspinania się. Nie tylko pokonywania własnej słabości, lecz również ofiarowania tego trudu Panu Jezusowi."
Tajemnica druga - "Nasze czyny mają świadczyć o Bogu".
Tajemnica trzecia - ten krzyż jest wkopany w nurcie strumienia spływającego z góry. "Św. Augustyn nazywa Najświętszą Maryję Pannę - forma Dei - formą Bożą. Ludwik M. Grignon de Momtfort pisze: >Natomiast tych, co pojęli tajemnicę łaski, którą im przedstawiam (w Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny) porównywam słusznie z odlewaczami, którzy znalazłszy piękną formę, Maryję, w której Jezus ukształtował się naturalnym i boskim sposobem, a nie ufając własnej zręczności, lecz jedynie doskonałości formy, rzucają się w Maryję i w Niej się zatapiają, by stać się wiernym odbiciem Jezusa Chrystusa.<"
Tajemnica czwarta - niedaleko już szczytu. "Ofiarujemy Panu Jezusowi całą przebytą drogę".
Tajemnica piąta - przed nami wspaniały widok ma okoliczne szczyty. Za chwilę odbędzie się Eucharystia. Stojąc na szczycie wpatrujemy się we wspaniałą panoramę i nieco zmęczeni ofiarujemy trud i swoje intencje Panu Jezusowi. Wspólna Eucharystia to trudne do opisania zdarzenie. Zjednoczeni w zamkniętym uściskami rąk kręgu odmawiamy modlitwę "Ojcze nasz" wpatrując się w daleki horyzont, za którym w dobrą pogodę widać Tatry. Osobno już schodzimy drogą na której tak niedawno odgłos stawianych kroków mieszał się z odmawianym "Zdrowaś Maryjo..."

13 sierpnia.
Dzień spędzony na pakowaniu i koniecznych porządkach. W wolnym czasie przesłuchuję taśmę. "Kult Matki Bożej Szkaplerznej był, jest i mam nadzieję będzie żywy - mówi ks. proboszcz. W Dobrej są księgi Bractwa Szkaplerznego. W dzień Pierwszej Komunii Świętej dzieci przyjmują Medalik Szkaplerzny i poświęcają się Matce Bożej. W naszym Kościele staramy się połączyć noszenie Szkaplerza Świętego z kultem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Szkaplerz jako znak nieustannej pomocy Maryi. Proboszcz z Dobrej stara się ożywić działalność Bractw Szkaplerznych i zwyczaj ofiarowania się Maryi. I chyba mu się to uda, "Wieczorna Eucharystia w trzecim dniu przygotowania. Jutro odpust w kaplicy w Wilczycach. Rano musimy już wyjechać.

14 sierpnia.
Rano. Dźwigamy ciężkie plecaki na przystanek. Patrzę na Ćwilin. Cała Góra jest pokryta lasem, Sam szczyt to rozległe łąki. Przychodzi mi na myśl fragment Psalmu 19:
"Niebiosa głoszą chwałę Boga,
dzieło rąk Jego obwieszcza nieboskłon.
Dzień opowiada dniowi,
noc nocy wiadomość przekazuje.
Nie są to słowa, ani nie jest to mowa,
których by dźwięku nie usłyszano."
Tak może śpiewać ktoś, kto w dźwięku ciszy słyszy oddech Boga.

15 sierpnia.
Już w Katowicach. Dzisiaj uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Ojciec Święty Jan Paweł II pisze: "Najświętszą Maryję Pannę, obecną poprzez całą fazę przygotowawczą, w pierwszym roku będziemy kontemplować w tajemnicy Jej Boskiego Macierzyństwa, To w Jej łonie Słowo stało się ciałem. Potwierdzenie centralnej pozycji Chrystusa nie może być odłączone od uznania roli, jaką spełniła Jego Najświętsza Matka. Jej kult, jeśli jest właściwie rozumiany, nie może niczego ująć godności i skuteczności działania Chrystusa, jedynego Pośrednika, Maryja bowiem zawsze wskazuje na swego Bożego Syna i staje się dla wszystkich wierzących wzorem wiary autentycznie przeżytej. Rozmyślając o Niej zbożnie i przypatrując się Jej w świetle Słowa, które stało się człowiekiem, Kościół ze czcią głębiej wnika w najwyższą tajemnicę Wcielenia i coraz bardziej upodabnia się do swego Oblubieńca". Tertio millennio adveniente, 43.

Wiesław Gdowicz