21 stycznia 2007

NOTATKA ODNALEZIONA

„Zamęczyłam to biedactwo. Prosiłam Go (Boga), modliłam się, zawsze dawał mi to o co Go prosiłam. Nad ranem lekarz krzyczał coś, mówił i położył mnie na stole. Po pewnym czasie było już po wszystkim.”

To historia młodej dziewczyny, a właściwie historia jej miłości, jej rodziny, jej męża. Byli chyba zgranym małżeństwem, chociaż nie wiem tego na pewno. Pobrali się, gdy ona była na pierwszym roku studiów. Studiowała w odległym mieście. I chociaż starała się być jak najczęściej w domu, to jednak długie godziny i dnie musiała przebywać w mieście, gdzie mieściła się uczelnia. Kiedy zaszła w ciążę cieszyli się razem z mężem jakby dziecko było już na świecie. Kochała to maleństwo tak bardzo, że mogła przezwyciężać wszelkie napotkane przeszkody. Niesiona tą miłością postanowiła dojeżdżać codziennie na zajęcia. W ten sposób mogła być w domu. Dwie godziny jazdy pociągiem poświęcała na naukę. Wtedy też rozmawiała ze swoim maleństwem. Wielu ludzi radziło przerwać naukę, wziąć urlop dziekański, ale ona tak była mocna miłością do dziecka, że nie brała tego wcale pod uwagę. I wtedy właśnie rozegrało się to co zawiera notatka, którą zrobiłem zaraz po rozmowie z nią. Poroniła. Nigdy nie miałem takiej rozmowy jak ta. I nigdy też jej nie zapomnę.

Wiesław Gdowicz