21 stycznia 2007

WRAŻENIE ZDZIWIENIA

„Znaczenie życia krystalizuje się nie wokół ostatniego, lecz według rozstrzygającego przeżycia.”

H. G. Gadamer

Próbując jakoś odpowiedzieć naszej czytelniczce borykającej się z bólem po stracie najbliższej osoby zanotowałem kilka historii, które mam nadzieję skłonią do zadania sobie kilku pytań. Przedstawione teksty to zanotowane momenty z jakiegoś powodu ważne dla mnie. Próbowałem je złączyć w jedną spójną całość, lecz niewiele z tego wyszło. To co łączy te teksty to osoba autora.

Historia pierwsza.

Scena z filmu „Wzgórze złamanych serc”. Sierżant Highway szkoli żołnierzy. Skoki ze spadochronem. Młody żołnierz przed skokiem mówi do sierżanta, że się boi. On odpowiada, że również i dodaje: „Wyskakiwanie ze spadochronem z samolotu nie jest naturalnym stanem człowieka.

Historia druga.

Klepsydra była przyklejona na drzwiach w miejscu ogłoszenia o taniej instalacji ogrzewania mieszkań. Imię i nazwisko ulica, kiedy i gdzie pogrzeb. W rubryce lat widniały dwie ósemki. Latem przyglądałem się jak niewielką maszynką kosił trawnik. Starannie omijał zasadzone krzewy. Z bocznego okna piwnicy wychodziły małe koty. I kiedy czuły się bezpieczne, biegały za przesuwającym się po trawniku elektrycznym kablu od kosiarki. Czasami spotykałem go na ulicy, czy w sklepiku na parterze kamienicy. Mały, drobny, niepozorny człowiek. Częściej jednak widziałem go z okna, gdy spoglądałem na ulicę. Jego powolny, jakby skrócony krok powodował, że czas specjalnie dla niego nieco zwalniał. Ostatecznie dwie ósemki to nieskończoność nieskończoności.

Historia trzecia.

Zmiana miejsca, przemieszczanie się w czasie. Wrażenie, które towarzyszy mi zawsze przy podróżowaniu to zdziwienie faktem bycia w jakimś miejscu. Podróżowanie nigdy mnie nie męczyło. Z niecierpliwością oczekiwałem nowym miejsc, ludzi czy wydarzeń. Jedno tylko nie dawało mi spokoju. Wrażenie zdziwienia, że jestem tu gdzie jestem. Na początku nie zwracałem na to uwagi biorąc to zjawisko za objaw swoistej „gorączki podróżnej”. Wrażenie zdziwienia ustępowało po tygodniu pobytu w danym miejscu. Po tym czasie czułem się tak jak w miejscu, z którego wyjechałem. Początkowo wydawało mi się, że zjawisko dotyczy miejsca do którego się udawałem, ale okazało się, że powrotowi do domu po dłuższym czasie towarzyszy znane mi zjawisko. Zacząłem się zastanawiać nad pochodzeniem tego zjawiska. Zauważyłem na przykład, że zdziwienie wyraźnie słabnie, kiedy w trakcie podróży zasypiałem. Tak jakby sen ułatwiał przenoszenie się w czasie i przestrzeni. Natomiast rozmowa z kimś w trakcie podróży potęgowała do tego stopnia wrażenie zdziwienia, że aż porównywalne do „bycia we śnie na jawie”.
Po pewnym czasie wiedza ta pozwalała mi wybierać stopień intensywności wrażenia. Jeżeli chciałem by zdziwienie było mocne starałem się przegadać całą podróż, jeżeli nie - specjalnie nie spałem przed podróżą by mocno spać w jej trakcie.
Pewien dystans do tego zjawiska pozwolił na szerszą refleksję. Na przykład na pytanie: „Czy to zjawisko dotyczy tylko podróży?” Kłopoty, złe wykonanie czegoś i tym podobne, budzą frustracje i przygnębienie. Te wrażenia przesłaniają cały horyzont uczuciowy. Gdy dostrzegłem, że smutek czy przygnębienie nie jest mną, lecz we mnie odkryłem znane mi wrażenie zdziwienia. Już nie zdziwienie miejscem czy czasem, lecz stanem. Wrażenie zdziwienia bycia w takim stanie. Zjawisko zanikało, gdy jakiś stan trwał dłuższy czas. Doświadczenie choroby, tak bardzo dotykające sfery psychicznej, również ujawniało istnienie znanego mi zjawiska „wrażenie zdziwienia”.
Opisane wcześniej różne dziedziny życia posiadają swoje charakterystyczne cechy, tworzą między sobą skomplikowaną siatkę współzależności. Niemniej jednak podróż, stan psychiczny czy choroba, tak bardzo różne są połączone osobą, której dotyczą.

Historia czwarta.

Siedział bardzo często, na małym stołeczku, na balkonie. Z wyciągniętymi przed siebie i opartymi na balustradzie rękoma. Wpatrywał się w życie przechodzące pod nim. Tam na dole, pod balkonem.

Historia piąta.

Nie mogę zapomnieć uczucia ogromnego pragnienia zobaczenia co jest za oknem. Leżałem wtedy na szpitalnym łóżku podłączony do jakiejś aparatury. O ruszeniu nie było mowy. Długie godziny leżenia wypełniałem wyobrażaniem sobie jak wygląda świat za oknem.

Wiesław Gdowicz