Starożytny Semita był nomadą. Nic też dziwnego, że droga, ścieżka, szlak górski odgrywały w jego życiu ważną rolę. Jest też rzeczą normalną, że posługiwał się on tymi terminami w sprawach religijno-moralnych. Zwyczaj takiego użycia tych terminów zachował się w języku hebrajskim. Abraham ruszył w drogę na polecenie Boże. Właśnie wtedy rozpoczęła się dlań wielka przygoda, podczas której sprawą najważniejszą było odnajdować drogi Boże i kroczyć nimi. Są to drogi dziwne: "Drogi moje nie są waszymi drogami" - mówi Pan w Księdze Izajasza. Prowadzą one jednak do rzeczy niezwykłych.
Szczególnym tego przykładem jest wyjście z Egiptu. Naród zrozumiał wtedy, co to znaczy "chodzić z Bogiem" i wejść z Nim w przymierze. Bóg sam stanął na czele, ażeby wytyczać drogę. Dotarłszy do Ziemi Obiecanej, Izrael był nie mniej zobowiązany "chodzić nadal drogami Pana" (Ps 128,1) Znajomość tych dróg jest jego wielkim przywilejem. W rzeczywistości bowiem Bóg objawił swojemu ludowi "całą drogę poznania": "Mądrością jest księga przykazań Boga i Prawo trwające na wieki" (Księga Barucha). Trzeba więc "chodzić w Prawie Pańskim" (Ps 119,1) , aby utrzymać się w przymierzu z Nim i przybliżyć do światłości, pokoju i życia. Prawo jest prawdziwą drogą człowieka, ponieważ jest drogą Bożą.
Nieposłuszeństwo jest dewiacją prowadzącą do katastrofy. Ostatnią sankcją za tego rodzaju zbaczania z drogi będzie wygnanie, droga prowadząca w odwrotną stronę niż wyjście z Egiptu.
Jan Chrzciciel wołając: "Przygotujcie drogę Panu" zapowiada nowy eksodus. Ów nowy eksodus to era mesjańska, wędrówka prowadząca tym razem do odpoczynku Bożego. Przewodnikiem, towarzyszem podróży i opiekunem podróżujących jest tym razem Jezus, drugi Mojżesz. Przemienienie, stanowiąc przedsmak Królestwa niebieskiego, oświetla na chwilę tę drogę, ale zapowiedź męki przypomina, że najprzód trzeba przejść przez Kalwarię. Wejście do chwały nie może się dokonać inaczej, jak tylko na drodze krzyża. Poprzez swoje ciało otworzył nam Jezus drogę nową, prowadzącą do życia. W Dziejach Apostolskich nowopowstałe chrześcijaństwo nazywa się "drogą". I rzeczywiście chrześcijanie mieli świadomość znalezienia prawdziwej drogi, nie znanej dotychczas, a nie będącej już teraz jakimś prawem, lecz osobą, Jezusem Chrystusem.
To w Nim mamy chodzić, trzymając się drogi miłości, bo wszyscy mają w tym samym Duchu wspólny dostęp do Ojca.
W epoce judaizmu nauka o dwu drogach streszcza całe postępowanie moralne ludzi. Są dwa sposoby postępowania, dwie drogi: dobra i zła, Droga cnoty, prosta lub doskonała polega na praktykowaniu sprawiedliwości, na wierności prawdzie i na szukaniu pokoju. Pisma mądrościowe mówią, że jest to droga życia. Zapewnia ona życiu długotrwałość i dobrobyt. Zła wyboista droga to ta, którą kroczą głupcy, grzesznicy i przewrotni. Droga ta prowadzi do zguby i zatracenia. Człowiek ma całkowitą swobodę wyboru jednej ż tych dróg i za swój wybór ponosi pełną odpowiedzialność. Ewangelia podkreśla zarówno wąskość drogi, która prowadzi do życia, jak i niewielką liczbę tych, co wybierają tę drogę.
We fragmencie Modlitwy Roku Jubileuszowego prosimy Pana Jezusa, aby pociągnął ku Sobie nasze serca i pomógł nam porzucić błędne ścieżki, byśmy mogli podążać Jego śladami drogą wiodącą ku życiu.
Poprosiłem kilka osób, by odpowiedziały na pytanie: "Jak rozumiesz pojęcie - błędne ścieżki?".
A oto odpowiedzi:
Krystyna, fizyk: To forma przenośni, która określa, że ktoś się zagubił,
Szczepan, ksiądz: Człowiek robi coś wbrew dobru, wbrew sumieniu, wbrew drugiemu człowiekowi, a jako wierzący wbrew Bogu. W sensie biblijnym błędne ścieżki to droga, która nie jest drogą Bożą. Błąd zakłada powiązanie z moralnością, z etyką, z duchem, Każdy człowiek czuje dobro obiektywne i ma tego świadomość i gdy mówi, że idzie po błędnej ścieżce to znaczy, że ma wyczucie dobra i zła. Co wcale nie znaczy, że chce z niej zejść. Co wcale nie oznacza, że chce się zmienić. To może być spowodowane tym, że albo nie uważa obiektywnie, że w jego przypadku jest to aż takie zło i wtedy sądzi, że jakaś nauka czy prawo może być słuszne, ale uważa, że jego to nie dotyczy - albo uważa, że idąc tą drogą nikogo aż tak nie krzywdzi. Może również stosować etykę selektywną - wybiera to co dla niego jest wygodne, bo wewnętrznie uważa, że należy mu się dyspensa, Tak rozumiem to pojęcie po jedenastu latach praktyki konfesjonału,
Rysia, animatorka Ruchu Światło-Życie
Kojarzy mi się ze ścieżkami grzechu.
Agnieszka, studentka
To jakaś zła droga. My często nie zastanawiamy się czy robimy źle czy dobrze. Dopiero gdy wejdziemy na błędną ścieżkę, wtedy zauważamy, że jesteśmy na niej.
Andrzej, historyk sztuki
Ogólnie to pojęcie kojarzy mi się z błądzeniem po drogach, które nie prowadzą do celu. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to błądzenie w sensie fizycznym, gubimy drogę, chcemy gdzieś dojść i zgubiliśmy się - w lesie, czy w górach, a drugie to błądzenie w sensie moralnym, gdy zeszliśmy z drogi wyznaczonej przez Boga i błąkamy się. Tak obrazowo, gdybym zamknął oczy, to widzę grę dziecięcą, gdzie na planszy jest mnóstwo rożnych ścieżek i trudno znaleźć w tym labiryncie wyjście.
Kasia, animatorka Ruchu Światło-Życie
Wydaje mi się, że błędne ścieżki w naszym życiu nie są świadome. Nikt nie chce błądzić, Rzadko kiedy człowiek świadomie zbacza z trasy. Spotkałam się z wieloma ludźmi, którzy gdy widzieli, że prosta droga jest lepsza, świadomie ją wybierali. Wybierali drogę do Chrystusa. I dlatego myślę, że błędne ścieżki nie są świadome. Nikt świadomie nie będzie chodził bez Jezusa.
Agnieszka, uczestnik Ruchu Światło-Życie
Nikt, kto pragnie Jezusa nie wybierze błędnej drogi. Chociaż zdarza się, że błędna ścieżka może kogoś łudzić, zachwycić. I on pójdzie, bo wydaje mu się, że będzie to coś niesamowitego. Dopiero na jakimś etapie widzi, że jest zupełnie inaczej.
Andrzej, artysta malarz
Ścieżki, które nie prowadzą do celu, który spodziewamy się osiągnąć. Myślę, że czasem, w niektórych sprawach błądzenie i chodzenie błędnymi ścieżkami nie jest szkodliwe. Może być pożyteczne. Można rozumieć "błędne ścieżki" jako rodzaj eksperymentu, jakiegoś poszukiwania. To jakoś oddala nas od celu, ale może się pojawić jakiś inny cel, którego istnienia nie przeczuwaliśmy i może być wart osiągnięcia. Odnoszę to raczej do dziedziny twórczości, bo w innych dziedzinach, na przykład w moralności, etyce, postępowaniu społecznym, wobec drugiego człowieka, raczej trzeba chodzić ścieżkami pewnymi, nie błędnymi.
Andrzej, Nadzwyczajny Szafarz Eucharystii
Szukanie szczęścia poza Jezusem.
Halina, artysta malarz
Dla mnie to pojęcie jest czymś naturalnym, oczywistym i prawidłowym, istniejącym w moim życiu. Cały czas błądzę i dlatego ten termin jest czymś oczywistym. Błądzę i powracam. Jest to jakaś prawidłowość w moim życiu. Gdy chodzi o moją pracę twórczą, malowanie obrazów, to mając już spory bagaż doświadczeń w tej dziedzinie, cały czas, aby osiągnąć efekt o jaki mi chodzi, muszę powracać, błądzić. Zdałam sobie z tego sprawę po pewnym czasie, analizując na czym to wszystko polega. I teraz wiem, że to jest prawidłowość. Ciągle jestem narażona na błądzenie. I tak musi być.
Grzegorz, ksiądz
To jest pojęcie uzmysławiające mi człowieka wędrującego, pielgrzyma, który ku czemuś zmierza. Człowiek zawsze musi ku czemuś podążać. I musi zawsze wybierać między dwoma przeciwnymi kierunkami. Ojciec Święty używa pojęcia "opcja fundamentalna", którą człowiek wybiera sobie w życiu i do tego dostosowuje wszystkie życiowe wybory. By poruszać się po nieznanym terenie potrzebna jest mapa. I nawet wtedy, gdy skręci się w niewłaściwą drogę, to przy pomocy mapy można odnaleźć właściwy kierunek. Myślę, że pojęcie "błędne ścieżki" to jest wędrowanie bez mapy. I tutaj właśnie jest sprawa wyboru. Co prawda człowiek może wybierać pomiędzy dobrem i złem, i staje po stronie tego swojego wyboru, to jednak właściwym wyborem jest dobro. Prawdziwie rozumiana wolność to nie jest wybór pomiędzy dobrem i złem, lecz świadomy wybór dobra. Jeżeli człowiek decyduje inaczej, to wchodzi na błędne ścieżki. Nie idzie drogą ofiarowanej przez Pana Boga wolności, tylko wybiera egoizm, zapatrzenie się w siebie, nie liczenie się z planem, który daje nam Pan Bóg.
Wiesław Gdowicz